Czy to grzech, że jakiś facet doprowadza mnie do absolutnego szaleństwa? Że samo jego spojrzenie sprawia, że topnieję, a gdyby mnie wziął w ramiona, przelewałabym mu się przez nie, błagając tylko Boga lub jakąkolwiek inną istotę, by mnie wziął? By okazał mi ciepło? By pokazał mi, co znaczy być szczęśliwą?
Moja młodsza siostra ma męża w moim wieku. To absolutny Adonis… Złote blond włosy, połączone z akwamarynowymi oczami, mocno zarysowaną szczęką, a do tego rozbudowaną klatą, której myślę, że niejeden mu zazdrości… Zawsze, gdy przyjeżdżają do domu rodziców, ja staram się tam być, by tylko na niego popatrzeć. By choć chwilę z nim porozmawiać… Jędrne pośladki skryte pod materiałem i wybrzuszenie na spodniach tylko rozbudzają wyobraźnię, jeśli chodzi o to, co skrywa w bokserkach…
Czy grzechem jest to, że wyobrażam sobie, gdy tam jesteśmy, gdy czuję jego zapach, że na chwilę oddalamy się od wszystkich, a on… po prostu się ze mną kocha? Nie, nawet nie kocha… Wystarczyłaby mi nawet zwierzęca satysfakcja z ostrego wypieprzenia mnie…
Gdy nocą zamykam oczy i mam jego twarz świeżo wyobrażoną pod powiekami, śnię o tym, jak wchodzi do mojej sypialni. Kołdra się unosi, a on wpełza pod nią, a jego duże, ciężkie dłonie zaraz zaczynają dotykać moich ud, brzucha, piersi… Jak lekki zarost jego twarzy kłuje moje policzki, gdy zwiera się ze mną w pocałunku. Oczami wyobraźni widzę jego wyposażenie… Dam się zabić, że na pewno jest ponad przeciętną. Do tego sprawne i płodne, bo doczekali się w ciągu kilku lat gromadki dzieciaków.
Niemal czuję wtedy, jak rozchyla moje uda i dotyka mnie… jego palce wnikają w głąb mojego ciała i pieszczą je, trafiając wprost perfekcyjnie w każdy punkt. Wygrywałby na mnie swoje melodie jak wytrawny muzyk na swojej gitarze.
Oczami wyobraźni widzę chwilę, gdy wchodzi na mnie. Ja mogę dotknąć jego lekko owłosionej, umięśnionej klatki i patrzeć w te nieziemsko błękitne oczy. Składam usta do pocałunku, marząc o tym, że przywiera do nich swoimi mięsistymi wargami, a w międzyczasie – wnika we mnie… głęboko, stanowczo. Tak jak robi to prawdziwy samiec.
Śnię o momencie, gdy chwyta moje dłonie w nadgarstkach i rozkłada mnie na łopatki. Jestem od niego całkowicie uzależniona. Wpuszczam go głęboko, oplatając ciasno nogami jego biodra. Boże, tak! Nawet teraz to czuję, choć wcale go tu nie ma… Wyobrażam sobie jego zapach, nie tylko perfum, ale i ten naturalny. Czuję, jak ociera się nagim ciałem o moje piersi… Jestem mu zupełnie podległa…
Ale i ja chcę go zaskoczyć, dlatego obracam się z nim gwałtownie. Mężczyzna z moich marzeń z radością oddaje mi inicjatywę, a ja… podziwiam go z góry. Przejeżdżam palcami po jego torsie, zaciskam na nim palce, wbijając lekko paznokcie w jego ciało. Czuję, jak twardy penis niczym totem, drży we mnie, a ja stopniowo przyspieszam.
Widzę to tylko w swojej wyobraźni i niemal odlatuję! Jestem momentalnie mokra, cały czas wyobrażając sobie, że go dosiadam, pokazuję mu, jak mi zależy, jak bardzo mnie pociąga, jak bardzo pragnę jego i jego ciała… A później wszystko kończy się wspólną kulminacją. Dyszę w jego usta, czując spływający po moim ciele pot na niego i nasze zapachy mieszają się… Nie oceniajcie mnie źle, że tak go pragnę… To jeden z moich małych grzeszków… Który choć trochę realizuję sobie, gdy dotykam się nocą.