Facesitting – to musisz wiedzieć
Istnieje wiele technik seksualnych, jakie praktykowane są przez ludzi na całym świecie. Kiedy jedni uwielbiają klasyczny oral, inni wolą bawić się w miłość grecką. Jest też pewna technika z pogranicza świata BDSM-u, gwarantująca bardzo silne doznania – facesitting. Czym on jest? Kto chętniej go praktykuje? I co ważne – jeśli się decydujecie na taką zabawę, to o czym powinniście pamiętać? Zachęcamy do lektury!
Czym jest facesitting?
Wyjaśnijmy wpierw, co to w ogóle facesitting. To nic innego, jak tylko praktyka seksualna, podczas gdy jeden z partnerów siada na twarzy drugiemu (uległemu). Trudno jednak powiedzieć, by był bierny, gdyż często stymuluje swojego partnera ustami i językiem.
W czasie face sittingu mogą być pieszczone dwie główne strefy. U kobiet – analna i okolice pochwy, u mężczyzn zaś – analna i jądra. W tym drugim przypadku często używa się określenia teabagging, choć niektórzy wyodrębniają to jako zupełnie odrębną technikę.
Warto wspomnieć, że facesitting wywodzi się z praktyk BDSM, a konkretniej mówiąc od fetyszu, gdy ktoś po prostu lubi, jak mu się siada na twarzy. Dzięki temu osiąga się niesłychaną bliskość z najbardziej intymnymi strefami partnera. Facesitting może być również wstępem do zabaw typu 69. Dodajmy, że podczas face sittingu zdarza się odciąć partnerowi dopływ powietrza, co wiąże się z fetyszem podduszania.
Mężczyźni czy kobiety? Kto częściej siada na twarzy?
Zazwyczaj to kobiety siadają mężczyznom na twarzy, choć nie stanowi to twardej reguły. A przyczyna w tym przypadku jest dość prosta. Panie zazwyczaj są lżejsze od swoich partnerów. Przy okazji to jeden z tych momentów, gdy mogą go zdominować. Facesitting często praktykują też pary homoseksualne, co znacznie wzbogaca ich repertuar pieszczot.
O czym pamiętać, bawiąc się w facesitting?
Jeśli macie ochotę spróbować tej zabawy, to musicie pamiętać o pewnych kwestiach. Po pierwsze, co wydaje się oczywiste (chyba że macie inne, dodatkowe fetysze) to higiena. Najlepiej zadbać o nią z użyciem mydła antybakteryjnego, dzięki czemu zyskuje się pewność, że partner jest bezpieczny w kontakcie nie tyle z genitaliami, co „tylnym wejściem”, będącym wszak siedliskiem różnych drobnoustrojów. Sama twarz również powinna być czysta – w ciągu dnia zbiera się na niej wiele zanieczyszczeń, jakie mogą być przyczyną infekcji intymnych.
Przed rozpoczęciem zabawy trzeba usunąć z twarzy piercing. W przeciwnym wypadku kolczyk może stać się przyczyną bolesnych zadrapań, a nawet poważniejszych ran, koniecznych do szycia. Okolice genitaliów i odbytu wszak są bardzo delikatne. Liczy się też technika siadania – nie rozkraczamy się tuż nad twarzą partnera. Najlepiej przyklęknąć, mając ją między nogami i dopiero wtedy usiąść.
Należy pamiętać o jeszcze jednej rzeczy. Dominacja dotąd jest fajna, dokąd odpowiada ona obojgu. Jeśli partner, któremu siedzi się na twarzy, skarży się na brak powietrza lub po prostu – nie czuje się komfortowo – zabawę należy bezwzględnie przerwać.
Facesitting – czy warto?
BDSM nie jest dla każdego. Tak samo, jak poszczególne jego elementy. Facesitting wymaga przede wszystkim od partnerów tego, żeby sami chcieli tego spróbować. To, że jednej parze to odpowiada, nie oznacza, że kolejnej też będzie. Niewątpliwie jednak, jeśli myślicie o tym i chcielibyście spróbować face sittingu – śmiało! W każdej chwili, jeśli nie będziecie się czuli komfortowo, możecie przerwać. A może wcale nie będziecie chcieli…?